I właśnie pewnego zimnego wieczoru około rok temu przeszukując internet w poszukiwaniu ciekawego opowiadania trafiłam na niezwykle utalentowaną dziewczynę. Marona, bo o nią oczywiście chodzi ma naprawdę wielki talent i potrafi słowem wyczarować niesamowicie sugestywne obrazy.
Pierwsze opowiadanie Marony jakie przeczytałam to:
Piaskowy Gołąb.
Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.
Piaskowy Gołąb jest opowieścią o przyjaźni, miłości, zaufaniu. O wspólnym pokonywaniu trudności. Porusza kwestie odkrywania siebie, swojej natury. Przyjaciele, wrogowie, wszystko szybko się zmienia, prowadzi do kolejnych trudnych decyzji, i w końcu - do tego czego wszyscy pragną - szczęścia u boku ukochanej osoby.
Klatka dla kolibrów.
W miłości wszyscy jesteśmy szaleńcami.
W tym opowiadaniu Marona przeniosła naszych bohaterów do zakładu dla niebezpiecznych przestępców. Adam jest wykładowcą, Tommy więźniem. Mamy tu zupełnie inny klimat, inne wybory, inne decyzje. Bohaterowie muszą zmierzyć się z niezwykle trudnymi wyborami między złym, a jeszcze gorszym, między swoim sercem, a tym co zgodne z prawem.
Los wyeliminuje wszelkie nieprawdopodobne scenariusze życia, by ocalić tylko te, które mają szansę zaistnieć.
Znów mamy Adama i Tommiego. Adam jest szefem małego teatru. Wraz z grupką przyjaciół stara się, aby zapomniane miejsce odżyło. Tommy pracuje w burdelu na przeciwko. Dopóki nie zostaje wylany. Wtedy zdesperowany przyjmuje pracę w świecie męskiej prostytucji. Błąkając się po ulic y spotyka Adama, który oferuje mu miejsce w teatrze. Od tego momentu sprawy między nimi zaczynają się komplikować. Adam chce odkryć sekrety Tommiego, poznać go. Tommy nie chce zawieść Adama, dlatego kłamie i stara się chronić Adama przed swoim życiem.
Marona ma niesamowity dar tworzenia napięcia między bohaterami, które z każdym kolejnym słowem wzrasta coraz bardziej. Czytelnikowi zdaje się, że to już będzie ten moment, na który czeka, jednak nagły zwrot akcji wprowadza niespodziewane zamieszanie i jeszcze więcej emocji.
Zakochałam się w zdolnościach tej dziewczyny od pierwszych przeczytanych słów. To co ona robi słowami jest naprawdę magiczne. Czytelnik ma wrażenie jakby był w głowach bohaterów i przeżywał ich emocje, a jednocześnie stoi obok obserwując wszystkie wydarzenia z niezwykle bliskiej odległości.
Jak wspomniałam już kiedyś w komentarzu u Marony z chęcią postawiłabym jej opowieści na moim książkowym regale.
Marta