środa, 24 maja 2017

Uratuj mnie. Anna Bellon

Witajcie kochani.

Dzisiaj przedstawiam Wam książkę, która przy okazji swojej premiery ładnych już wiele miesięcy temu wzbudzała niemałe emocje.

Uratuj mnie. Anna Bellon



Autor: Anna Bellon

Tytuł: Uratuj mnie

Wydawnictwo: OMGbooks

Rok wydania: 2016

Moja ocena: 6/10



Przyznam się szczerze, że właściwie nie miałam zamiaru po tę książkę sięgać. Zwłaszcza biorąc pod uwagę wszystkie opinie, które widziałam. W większości niezbyt pozytywne. Jednak jakiś diabełek podkusił mnie ostatnio w bibliotece i postanowiłam sprawdzić, jak to z tą książką rzeczywiście jest.

Do lektury podeszłam spodziewając się czegoś naprawdę kiepskiego, ale z odrobiną nadziei, tlącej się w zakamarkach serca, że nie jest tak źle, jak się wydaje. I ze świadomością, że skoro to Wattpadowa historia to będzie trochę inna niż większość znanych mi książek.

Uratuj mnie. Anna Bellon


Z początku trudno było mi się wczuć w bohaterów i ich życie, lecz z czasem zaczęłam nawet ich trochę lubić. Chociaż zachowanie Mai wielokrotnie mnie irytowało i sprawiało, że miałam ochotę ja zamordować za to jak czasem głupia się wydaje. Co do Kylera, to niewiele jestem w stanie powiedzieć, gdyż wydaje mi się, że jego punkt widzenia jakby trochę przerósł autorkę i nie do końca mnie przekonał.

Maia i Kyler poznają się pewnego dnia w szkole. Oboje nie mają łatwo w życiu, każde ciągnie za sobą bagaż doświadczeń. Ona straciła brata w wypadku i od tamtego czasu z nikim nie nawiązuje bliskich relacji. On ma problemy z ojcem, według którego nie jest wystarczająco dobry. W książce śledzimy ich zmagania się z problemami, choć mam wrażenie, że w tej kwestii głownie są to problemy Mai, a te Kylera zostały zepchnięte bardziej w tło, i jednocześnie niespodziewanie rodzące się uczucie. Dla każdego z nich ważna jest muzyka i z początku było o niej dość sporo, lecz potem w miarę rozwoju akcji jakby zeszła na dalszy plan i tylko czasem pojawiały się wzmianki o zespole, który wraz z przyjaciółmi założyli Maia i Kyler.

Co do akcji, to pełna jest ona zaskakujących i niespodziewanych zwrotów i zawirowań, co może niezbyt sprawdza się w powieściach wydanych na papierze, ale w publikacjach internetowych udostępnianych w częściach jest własnie tym, czego oczekują czytelnicy.

Uratuj mnie. Anna Bellon

Pod względem stylistycznym nie jest to jakaś wybitna książka, ale nie jest też najgorsza. Przez prawie cały czas miałam takie uczucie, jakbym nie czytała książki polskiej autorki, a jakąś zagraniczną powieść, przetłumaczoną przez niezbyt doświadczonego tłumacza.
Kilka razy pojawiło się coś co mnie bardzo drażniło, choć przyznam się, że nie mam pojęcia czy jest to błąd czy nie. Chodzi mi mianowicie o konstrukcję chłopaki roześmiały się i inne czasowniki właśnie w tej odmianie, według mnie pasującej do formy żeńskiej. To mnie naprawdę bardzo denerwowało i wybijało z rytmu.

Ogólnie podsumowując moją przygodę z Uratuj mnie, jest to lekka książka do jednorazowego przeczytania i odłożenia na półkę. Całkiem przyjemna, ale nie sądzę, żeby na dłużej zapadła mi w pamięci.

Muszę jeszcze wspomnieć o jednej sprawie. Czasem jeśli w książce wspomniane są jakieś piosenki czy zespoły, wyszukuję je w internecie i kilkakrotnie przesłuchuję w poszukiwaniu nowych muzycznych zachwytów. W przypadku tej książki też tak było. Naklejki widoczne na zdjęciu powyżej oznaczają tytuły piosenek wspomniane przez, któregoś z bohaterów. Mam takei uczucie, że w tej książce mogę znaleźć sporo muzyki do odkrycia, jak na przykład Hollywood Undead, które od razu przypadło mi do gustu (choć wcześniej słyszałam nazwę tego zespołu, jakoś nie czułam motywacji żeby sprawdzić ich brzmienie).

Dajcie znać, jakie są wasze odczucia w związku z tą książką. Podobała się Wam? A może czytaliście ją na Wattpadzie jeszcze przed publikacją i tamta wersja bardziej przypadła Wam do gustu?

Marta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu