Dzisiaj zapraszam Was do zapoznania się z moją opinią o książce, która swoją premierę miała pod koniec października, a w moje ręce trafiła dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza S.A.
Przyznam się szczerze, że obawiałam się przyjąć tę propozycję, gdyż nigdy jeszcze nie czytałam takiego typowego kryminału w stylu retro i obawiałam się, że nawet nie skończę tej książki.
Jak się okazało moje obawy były bezpodstawne, gdyż Pogromca grzeszników od pierwszych stron mnie zaciekawił.
Akcja powieści rozpoczyna się w maju 1930 roku, kiedy to zamordowana zostaje słynna prostytutka i burdelmama Madame Gala.
Sprawę dostaje dwóch zdolnych policjantów, aspirant Kornel Strasburger oraz jego kolega przodownik Zygmunt Stolarczyk. Sytuacja wydaje się beznadziejna, gdyż postępów nie widać, a pojawiają się kolejne ofiary. Naciski z góry stają się coraz bardziej odczuwalne, do sprawy włącza się nie mający kompletnie do tego zdolności przełożony naszych bohaterów. Karierę na tej skomplikowanej sprawie chce tez zrobić pewien sędzia śledczy do spraw nadzwyczajnych. Sytuacja jest tez idealną pożywką dla prasy, a wszystko opisuje niezwykle ambitny dziennikarz Edward Giez.Jak już wspominałam miałam pewne opory przed rozpoczęciem tej powieści, jednak były one kompletnie bezpodstawne. Po trudnych początkach z wbiciem się w język stylizowany na lata trzydzieste z dodatkowymi utrudnieniami w postaci żydowskich wtrętów, poczułam, że ta historia to w stu procentach mój klimat.

Postać dziennikarza tez od początku przypadła mi do gustu. Choć wydaje się, że Edward giez najchętniej żerowałby na tematach innych ludzi, gdy trafi mu się coś dobrego potrafi wycisnąć z tego ile się da. Choć nie zawsze trzyma się faktów, jego sukcesy są spektakularne.
Musze przyznać, że bardzo zaskoczyło mnie pojawienie się pod koniec powieści panny Aleksandry, która swoją brawurą zdobyła nie tylko serce pana aspiranta, ale także moje. Nie spodziewałam się takiej kobiety.
Język powieści przenosi nas w czasy międzywojenne. Opisy pozwalają nam zwiedzać miejsca, których już nie zobaczymy. Dokładność z jaką autor opisuje wszystko sprawia, że miałam uczucie jakbym była obok bohaterów i chodziła z nimi ulicami pięknej Warszawy. Bardzo spodobało mi się też nawiązanie do naszych wielkich gwiazd tamtych czasów, oraz kilku wydarzeń, które miały wpływ na życie i opinię społeczną w tamtych czasach. Słynny Mieczysław Fogg jako kolega z podwórka aspiranta Strasburgera.
Z przyjemnością konfrontowałam to, co autor opisał z dostępnymi w sieci informacjami. Jak więc widzicie książka ta była dla mnie nie tylko przyjemną rozrywką, ale także dowiedziałam się dzięki niej czegoś o czym wcześniej nie miałam pojęcia. Dzięki tej książce też poczułam małą kiełkującą potrzebę zapoznania się z twórczością naszych legend z tamtych lat.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz