piątek, 12 stycznia 2018

Malfetto: Północna gwiazda. Marie Lu

Witajcie kochani.

Mam dla Was dzisiaj kilka słów o trzecim i ostatnim tomie przegenialnej serii Malfetto od Marie Lu.
Książki te skradły moje serce od pierwszego zdania pierwszego tomu. I trochę trudno mi napisać coś oryginalnego o Północnej gwieździe, gdyż większość rzeczy będzie pewnie pokrywać się z poprzednim postem o tej serii. (Kilka słów o Drużynie róży tutaj). Prawdopodobnie pojawią się spojlery, więc czytacie na własną odpowiedzialność.

Adelina konsekwentnie dąży do podboju świata. coraz więcej krain poddaje się jej mocy, a prawa przez nią ustalone są równie restrykcyjne jak poprzednie. Każdy, kto nie został naznaczony Mrocznym Piętnem jest traktowany gorzej i za nawet najmniejsze przewinienie może zginąć. Nic więc dziwnego, że pojawiają się buntownicy gotowi spróbować wyeliminować młoda królową.
Dziewczyna za wszelką cenę stara się też odnaleźć swoją młodszą siostrę.
"Dlaczego wciąż chcesz ją znaleźć? - drażnią mnie szepty. - Dlaczego? Dlaczego?"
Zadaję sobie to pytanie bez przerwy. Moja odpowiedź jest zawsze taka sama. "Bo to ja decyduję, kiedy może odejść. Nie ona."
Do problemów można dodać tez wymykające się spod kontroli iluzje, które zaczynają ogarniać umysł dziewczyny, kierując jej zdolności przeciwko niej samej.

Nie tylko moc Adeliny wymyka się spod kontroli. Jak pamiętamy z poprzedniej części, Raffaelle podejrzewa, że moc posiadana przez wszystkich z Mrocznym piętnem oprócz błogosławieństwa jest także ich przekleństwem. Przyczyną ich śmierci.
"Wszystko się kończy. - Ta myśl zalewa jego umysł, choć próbuje ją ignorować. - To to samo zjawisko, które drąży kości Lucent i które zabiło Leo, obracając jego moc trucizny przeciw niemu. To czeka nas wszystkich. Efekt uboczny powiązany z naszą mocą".
Wszystkie Mroczne Piętna są skazane na śmierć za młodu, wyniszczone przez własne moce. 

Aby pokonać zbliżający się koniec wrogowie muszą współpracować. Co z tego wyniknie? Jak kończy się ta historia? Przeczytajcie sami.

Według mnie pozycja ta jest idealnym zakończeniem serii. Autorka pokazała nam różne oblicza Adeliny, by na koniec zaskoczyć jej decyzją i poświęceniem. Muszę przyznać, że łza mi się zakręciła w oku. Bardzo przywiązałam się do bohaterów, którzy nadal mnie zaskakują.
Autorka świetnie poprowadziła wątek romansu między Adeliną a cudownym Magiano. Nie jest on nachalny i nie odwraca uwagi od głównego wątku powieści.

Wszystko czyta się lekko i przyjemnie. Ja dosłownie płynęłam przez tę książkę. Myślę, że jest to także zasługa doboru czcionki, odstępów między liniami i tym podobnych kwestii. Te tutaj są idealne.

Niezwykle trudno pożegnać mi się z tą serią. Jej bohaterowie i świat stały się przez ten czas jednymi z moich ulubionych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu