Zapraszam na kilka słów o Kochyając pana Danielsa od Brittainy C. Cherry.
To historia wielkiej miłości. Takiej, która zdarza się wtedy, gdy na swojej drodze spotkasz prawdziwą bratnią duszę. Mężczyznę, którego śmieszy to, co bawi ciebie. Mężczyznę, który mówi to, co sama chcesz powiedzieć, który myśli jak ty.
Ja spotkałam pana Danielsa. Chociaż wiem, że nasza miłość nie miała prawa się wydarzyć, nie żałuję ani jednej chwili.
Nasza historia to nie tylko opowieść o miłości. Opowiada także o rodzinie. O stracie. O byciu żywym. Jest pełna bólu ale także pełna śmiechu. To nasza historia.
Z tych wszystkich powodów nigdy nie przeproszę za to, że kochałam pana Danielsa.
Autor: Brittainy C. Cherry
Tytuł: Kochając pana Danielsa
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2015
Moja ocena: 8/10
Ashlyn niedawno straciła siostrę bliźniaczkę. W dodatku została zmuszona do przeniesienia się do innego miasta, do zamieszkania z ojcem, którego nie zna i jego nową rodziną. Ból jaki czuje jest przeogromny i wiąże się nie tylko z żałobą po najbliższej jej duszy osobie. Gniew, odrzucenie, samotność. Emocje przepełniają dziewczynę, przez co trudno jest jej odnaleźć się w nowej sytuacji.
Zabierając się za tę książkę oczekiwałam prostej i przewidywalnej historii na jeden dwa wieczory (przy czym używając tu słowa przewidywalna nie mam niczego złego na myśli). I otrzymałam to. I jeszcze więcej.
Szkoda,że ci mili musieli cierpieć, bo-jak wiadomo-ich serca bolą najbardziej".
Ale zacznijmy od początku. Dziewczyna spotyka chłopaka w pociągu. On jej się podoba, ona jemu. Chwilę rozmawiają, on zaprasza ją na swój występ. Rozpoczyna się naprawdę urocza historia. Ona zaczyna powoli otrząsać się z rozpaczy. I wtedy okazuje się, że on będzie jej nauczycielem literatury w nowej szkole.
W tym momencie przeżyłam mini załamanie i skojarzyło mi się z mnóstwem Wattpadowych fanfików i innych opowiadań. Ale na szczęście to było tylko chwilowe i naprawdę zakochałam się w tej opowieści.
Zakochałam się w nawiązaniach do Szekspira, zakochałam się w emocjach bohaterów, tym jak związek powoli ich otwierał. Zakochałam się w przeuroczych Hailey i Ryanie, którzy byli moimi ulubionymi postaciami.
Bardzo spodobało mi się to, że autorka nie skupiła się tylko na naszej głównej dwójce, ale mieliśmy także okazję poznać nową rodzinę Ash, która okazała się nie tak idealna jakby to wynikało z pierwszego wrażenia.
Gwiazdy eksplodowały i się narodziłem. Proszę, mówcie mi Tony.
Pokazane tam problemy rodzinne, konflikt między rodzicem dzieckiem, strach przed wyznaniem rodzicom swoich uczuć, poczucie odrzucenia i obarczenia winą. Są to rzeczy, które może nie wszystkie na raz ale dotyczą większości młodych ludzi. I jak się okazuje wina nie zawsze jest po ich stronie, jak próbują nam wmówić dorośli. Oni też ponoszą za to odpowiedzialność. A my nie buntujemy się bez powodu.
Zakończenie jednego z wątków było dla mnie naprawdę niespodziewane i nie mogłam zrozumieć dlaczego Brittainy C. Cherry zrobiła to mojemu sercu, ale po dłuższym zastanowieniu wszystko ułożyło się w całość, choć serce nadal bolało.
Jak już wspomniałam z początku sądziłam, że Kochając pana Danielsa to prosta opowiastka, naiwne love story dla młodzieży. Okazało się jednak, że ta książka jest czymś więcej. Jest historią o życiu. O problemach i o tym, że nie zawsze sobie z nimi radzimy, ale nie możemy się poddawać. Bo gdy się poddamy...
Na koniec zostawię Was z moim ulubionym cytatem z tej książki.
Może dom nie oznaczał budynku. Może byli to otaczający nas ludzie, sprawiający, że możemy być, kimkolwiek zapragniemy. Być może przyjaźń była domem.
Dajcie znać, jakie były Wasze odczucia podczas czytania tej powieści. Albo może jeszcze jej nie czytaliście, ale macie ochotę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz